CZYLI CO MI DAŁO MACIERZYŃSTWO? cz.4
Dziś mam dla Was ostatnią część z serii "Abecadło, czyli co mi dało macierzyństwo?". To było ciekawe doświadczenie. Z Waszych komentarzy wynika, że i Wam przypadło do gustu. Pojawiały się stwierdzenia, że to swoista reklama macierzyństwa. Wiecie co? Nie mogę się z tym nie zgodzić. Jeszcze będąc w ciąży, byłam straszona rozmaitymi historiami, mrożącymi krew w żyłach. O niewyobrażalnym bólu, nieprzespanych nocach, problemach z karmieniem, kolkach i wiecznym zmęczeniu. Postanowiłam już wtedy, że ja nikogo w ten sposób nie będę straszyć. Wolę skupić się na pozytywnych stronach, w końcu dziecko to nie chwilowa zachcianka, a zobowiązanie na całe życie, więc po co od początku skupiać się na niedogodnościach? Na to zawsze będzie czas ;)
![]() |
źródło : www.freepic.com |
ROZSĄDEK
Jest to najbardziej pożądana rzecz wśród rodziców, szczególnie, gdy na świecie pojawia się pierwszy potomek. Nie powiem, że nie miałam momentów, kiedy ogarnięta paniką miotałam się jak poparzona. Na szczęście to atrybut pierwszych tygodni, przynajmniej w naszym przypadku. Histeria ustąpiła miejsca zdrowemu rozsądkowi. Staramy patrzeć się na wszystko, co dotyczy Heleny, w taki własnie sposób. Nikt nie da mi pewności, czy postępuję z nią dobrze, czy źle. Jedynym miarodajnym czynnikiem, dzięki któremu, nasze działania jako rodziców mogą być w jakiś sposób rozliczane, to zachowanie i samopoczucie Helenki. To jakim jest dzieckiem umacnia mnie w przekonaniu, że radzimy sobie całkiem nieźle i zdroworozsądkowe podejście owocuje.
Edit: Na szczęście nadal utwierdzam się w przekonaniu, że zdroworozsądkowe podejście do dziecka przynosi najlepsze rezultaty. W niczym Heleny nie popędzamy, jej rozwój toczy się własnym tempem. Nie chuchamy, nie dmuchamy, ale reagujemy i zaspokajamy potrzeby :)
STANOWCZOŚĆ
Ci, którzy mnie znają osobiście, na pewno przyznają, że jestem chyba najmniej stanowczą osobą na tej ziemi. Zmiany zdania następują u mnie z prędkością światła. Szybko też mi mięknie serce, w mgnieniu oka zapominam złe rzeczy oraz konsekwencje, jakie miałam wyciągać wobec niedobrych dla mnie osób. Walczę z tym uparcie. Kosztuje mnie to dużo wysiłku, ale widzę, że stanowczość i konsekwentność są w życiu bardzo potrzebne. Tym bardziej gdy jest się kilkunastotysięcznym dzieckiem, a głównym zajęciem jest testowanie rodziców oraz granic, które stawiają. W takich sytuacjach stanowczość jest wręcz wskazana.
Edit : Staram się, naprawdę się staram, ale szczerze przyznaję, że czasem odpuszczam i po najsłodszym na świecie "proszę" zgadzam się na coś, na co w teorii nie powinnam się zgadzać :)
TEMATYCZNOŚĆ
Z zamiarem założenia bloga nosiłam się już długo. Pomysł gdzieś tak kiełkował, powoli rósł w siłę, jednak ciągle był zbyt ogólny, chaotyczny i niesprecyzowany. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, o czym powinnam pisać. Życie się zmienia, praca dziś jest, jutro może jej nie być. Zainteresowania, marzenia, a nawet smaki ulegają zmianie. Zadałam sobie pytanie, co jest stałe? Kim będę cały czas, przez całe swoje życie? Otóż zawsze już będę mamą.
Edit: Jak pewnie zdążyliście zauważyć, takiego praktycznego macierzyństwa jest tu nie wiele. Każda z nas ma swój własny sposób na dziecko, a ja nie jestem specjalistą od wychowywania nawet własnego dziecka, a co dopiero cudzych. Dlatego dotykamy tu macierzyństwa, ale bardziej jako roli w życiu kobiety niż jako stricte poradnikowe wskazówki.
UŚMIECH
Nigdy nie należałam do smutasów, wręcz przeciwnie, jestem odbierana jako pozytywna osoba. Jednak, żeby ten pozytywizm zachować, musiałam mieś powód. Macierzyństwo sprawiło, że powód stał się nieistotny. Uśmiecham się ot tak, bez przyczyny.
Edit: Muszę przyznać, że czasami zwykłe, ludzkie zmęczenie bierze górę i ciężko zmusić się do uśmiechu. Jednak gdy spędzam czas z córką, zawsze jest wesoło i dom rozbrzmiewa wesołym śmiechem.
WSPARCIE
Jako młoda dziewczynka, nie wyobrażałam sobie, by przy porodzie mógłby być facet. Uważałam to za czynność stricte kobiecą, gdzie mężczyźni nie powinni mieć wstępu. Po latach, gdy zaszłam w ciąże, moje myślenie zupełnie się zmieniło. Na moje szczęście Radek był podobnego zdania. Okazało się, że był mi bardziej potrzebny niż znieczulenie :) Muszę się Wam pochwalić, że chłopina stanął na wysokości zadania, do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać, czy go nie wypożyczać ;) Na sali mieliśmy masę śmiechu, bo mój Radek raczej do żartownisi należy. Masował mi tez plecy i podawał gaz. W pewnym momencie nie pamiętam niczego, co mówiły do mnie położne. Słyszałam tylko nad uchem głos Radka, który powtarzał wyuczone na szkole rodzenia słowa, bym nie traciła energii na jęczenie i nabierała powietrza "do brzucha" :) Gdyby nie on, nie dałabym rady. Do tej pory, kiedy opowiadamy komuś historię porodu Helenki, używamy stwierdzenia "rodziliśmy". Wtedy wiedziałam już na milion procent, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji.
Edit: Z tego dobrodziejstwa korzystam nadal, choć w zupełnie innym zakresie. Na co dzień to ja spędzam z Helką więcej czasu, jednak kiedy dopada nas choroba to głównie Radek zostaje z nią w domu. Ja ewentualnie, gdy mam taką możliwość, zmieniam go np. przez 2 dni.
ZAUFANIE
Przede wszystkim ufam teraz bardziej sobie. Jasne, wysłucham jakiś tam rad, przemielę je trochę w głowie, ale mimo wszystko wypuszczę tym samym uchem, którym je wpuściłam. Wiadomo, że też się dopiero macierzyństwa uczę, zapewne na nie jednym, czy dwóch błędach. Najważniejsze, że te błędy są moje, jak i dziecko. Tylko od podejścia mojego i Radka zależy jak ono zostanie "ulepione". Dlatego staram się słuchać swojego wewnętrznego głosu, który z początku był tylko nieśmiałym szeptem, lecz po czasie, z każdym nowym dniem, przybiera na sile. Według mnie jest to niezwykle ważne, by żyć z nim z zgodzie, z nie bezsensownie się przekrzykiwać :)
Edit: Od tamtego czasu miałam kilka wątpliwości. Ostatnio na tapecie jest temat nocnika i nie powiem - komentarze typu "do szkoły pójdzie z pieluchą" trochę bolą, ale staram się tym nie przejmować. Nie zamierzam stresować córki czymś na co najwidoczniej nie jest jeszcze gotowa. Bywają dni, że z chęcią korzysta z nocnika, a są i takie kiedy płacze na jego widok. Nie mam zamiaru jej do niczego zmuszać i niczego przyspieszać.
Mam nadzieję, że i ta część przypadła Wam do gustu. Każdy komentarz będzie dla mnie miłym sygnałem :)
Buziaki!
J.
Miłego dnia!
Trafiona ta twoja lista. Myślę, że wielu rodziców nie docenia co daje dziecko. Być rodzicem to trudne zadanie, dużo trzeba dać od siebie, ale często zapominamy, że wysiłek włożony wraca do nas.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie.
UsuńMacierzyństwo zawsze wiele zmienia, uczy i sprawia, że ludzi są inni niż przed pojawieniem się malca w domu. Mój mąż też bym przy porodzie i uważam, że każda rodząca powinna mieć takie wsparcie
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńZgadzam się z tymi punktami. Mnie jeszcze nauczyło większej cierpliwości i jako typowy choleryk okazało się, że bardzo złagodniałam :)
OdpowiedzUsuńTu się zgadzamy, łagodność była w poprzedniej części ;)
UsuńJa tam akurat nie chciałam mieć męża przy porodzie, straszny z niego panikarz i tylko niepotrzebnie bym się denerwowała. Miałam mamę, która jest położoną :-)
OdpowiedzUsuńKażdy robi jak uważa, najważniejsze jest samo wsparcie, a kto je daje to już nasz sprawa :)
UsuńMacierzyństwo hartuje charakter i wywala życie do góry nogami, ale uczy tez świetnej organizacji
OdpowiedzUsuńPewnie :)
Usuńto najpiękniesze co mi się w życiu przydarzyło
OdpowiedzUsuńMam to samo :)
UsuńUwielbiam Twoje abecadło. jest naprawdę mądre i uczy, ale tak fajnie, nie na siłę. Czekam na nowe serie. Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia!
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie :)
UsuńMamą jeszcze nie jestem, ale obserwuje bardzo bliskie mi Mamy i widzę, że macierzyństwo bardzo je zmieniło! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pozytywnie ;)
UsuńMyślę, że w momencie bycia matką, kobieta bardzo się zmienia, ma inne poglądy, inne potrzeby. Napewno dużo zmian jest na plus :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się
UsuńOsobiście uważam macierzyństwo za świetny stan i już nie mogę doczekać się drugiej pociechy, która wkrótce u nas zagości :)
OdpowiedzUsuńGratulacje, trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie :)
UsuńUwielbiam ludzi, którzy na życie starają się patrzeć z optymizmem, pozytywnie, z uśmiechem. Jestem pewna, że macierzyństwo to mnóstwo wyzwań, często dużo strachu, przytłaczającego poczucia odpowiedzialności, czasami smutek, czasami wyrzeczenia, może nawet ból, ale to chyba wiemy wszyscy. Za to mało się mówi o tym jaki to wielki dar, ile radości i miłości daje dziecko, ile jest wartości dodanej bycia mamą. :) Podziwiam i bardzo podoba mi się Twoje podejście!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Właśnie o taki efekt mi chodziło :)
UsuńUwielbiam ten cykl na Twoim blogu <3
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie :)
UsuńJa jeszcze nie jestem mamą, ale na pewno stworzę sobie taką liste "co mi dało macierzyństwo" jak już mamą będę :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam :) Bardzo pomaga dostrzec, niezauważalne na co dzień pozytywy :)
UsuńNaprawdę świetny post! Tak się składa, że niedawno zdecydowaliśmy się z partnerem na dzidziusia i fajnie zobaczyć artykuł, w którym autorka nie demonizuje macierzyństwa :) Ciąża i poród jeszcze przed nami, ale dzięki takim postom jeszcze bardziej się cieszę, że jak siła wyższa da, to już niedługo i ja zostanę mamą :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak Uważasz. Trzymam za Was kciuki :) Oby szybko Wam się rozpoczęła.
UsuńNie jest łatwo szczególnie na poczatku ale moim zadniem warto wsłuchać się w siebie i kierowac się instynktem.
OdpowiedzUsuńDokładnie. początki prawie zawsze są trudne :)
UsuńNaprawdę niesamowity post... Dzięki tobie wiele osób mogło się chociażby wzruszyć! W wolnej chwili zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttps://artmusicwritelife.blogspot.com/
Dziękuję serdecznie, toż to miód na me serce :)
UsuńJa zyskałam uczucia, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, człowiek nawet by się nie spodziewał
UsuńTo wszystko jeszcze przede mną!
OdpowiedzUsuńPewnie!
UsuńDuzo lepsza organizacje czasu!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńTacierzyństwo to chyba podobny stan, ale nie jest mi on jeszcze dany. ;)
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie ;)
UsuńTo prawda na wszystko przychodzi właściwy czas. ;)
UsuńBardzo dobra lista i wraz z wiekiem dzieci i naszym tych punktów będzie więcej;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję :) będę miała o czym pisać !
UsuńŚwietne podsumowanie. To jeszcze przede mną. :-)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńDzięki macierzyństwu stałam się lepszą osobą, w wielu dziedzinach, nawet tych, w których wcześniej nie odnajdywałam się. :)
OdpowiedzUsuńNajwięcej zyskałam doskonaląc się w cierpliwości. ;)
UsuńPiękne, prawdziwe... żałuję, że niestety nie mogę się pod wszystkim podpisać własnym doświadczeniem.
OdpowiedzUsuń