Dzień bloga, czyli po co to wszystko

Szczerze mówiąc, nawet nie spodziewałam się, że istnieje takie święto.  Nie sądziłam, że blogowanie jest aż tak popularne i powszechne, by mieć swój własny dzień. A jednak. 31 sierpnia mamy Dzień Bloga. A właściwie blogów.


Łazienka szyta na miarę

Cześć!

Już dawno nie było żadnego, remontowego wpisu. Wszystko przez wieczny brak czasu oraz fakt, że sam remont ciągnie się jak przysłowiowe flaki z olejem. Dziś chciałabym Wam pokazać skończoną łazienkę. Jest wręcz mikroskopijna, więc tutaj tym bardziej liczyliśmy się z każdym centymetrem.




Jak widzicie stan tej łazienki pozostawia wiele do życzenia. Nie robiono tam nic od momentu wzniesienia budynku. Czekało nas wiele pracy. Po drodze czekało nas kilka niespodzianek, które wpłynęły na długość remontu. 

Ugryź się w język, czyli czego się nie mówi młodej mamie

Dziś wpis typowo kobiecy, bo nierozerwalnie związany z macierzyństwem. Każda z nas miała do czynienia, z kimś kto, delikatnie mówiąc, gada co ślina na język przyniesie, nie bacząc na uczucia innych. Jako młode mamy jesteśmy bardzo podatne na wszelkie uwagi i sugestie. Z założenia wszystko bierzemy do siebie. Jesteśmy nieco przewrażliwione, co można wytłumaczyć rozbujanymi do granic możliwości hormonami, które z łatwością przejmują władze nad naszymi emocjami, powodując płacz nawet na reklamach. Nic więc dziwnego, że pewne słowa dotkliwie nas ranią i pozostawiają dziurę niepewności, wątpliwości i utraty wiary we własną, macierzyńską intuicję.



Pewnie na ten temat powiedziano już wiele, jak nie wszystko :) Spróbuję jednak przedstawić Wam moje subiektywne zestawienie najlepszych tekstów, które powinny być zakazane prawem, pod groźbą więzienia lub spania ze słuchawkami w uszach, z których pobrzmiewałby płacz wygłodniałego niemowlaka :)

Polaka - przychodniaka obraz różny


Jak już Was informowałam, w ostatnim czasie wróciłam po pracy po dość długiej nieobecności. W związku z tym musiałam wykonać badania okresowe. Jak wiadomo, w tym przypadku nie da się ominąć przychodni zdrowia. Budzik, nastawiony na 5 rano, nieśmiało powiadomił mnie, że pora wstać. Jakoś się z łózka zwlekłam, co było niezwykle trudne, bo mamy nowy materac, który wręcz prosi, by jeszcze chwile poleżeć. Po porannej toalecie, o godzinie 5:45 byłam gotowa do wyjścia. Do przychodni miałam dosłownie rzut beretem, a skoro była czynna od 6, to czas na dotarcie powinien wystarczyć . O jakże się myliłam. Polak przezorny, więc jak jest coś jest czynne od 6, to trzeba być chyba na 5, bo wchodząc do przychodni ujrzałam sporej długości sznureczek oczekujących i jedną panią w okienku rejestracji. Kolejka zaczęła już zakręcać w boczny korytarz, więc grzecznie ustawiłam się na końcu. Przede mną było chyba z 25 osób. Spędziłam tam kilka dobrych godzin, co jakiś czas zmieniając kolejkę i gabinet. Miałam sporo czasu na obserwację przewijających się obok ludzi. Oto kilka typów, które mnie szczególnie zaciekawiły :)

Szlechetne zdrowie, nikt się nie dowie...


... jako smakujesz, aż się zepsujesz. Ten fragment fraszek Jana Kochanowskiego idealnie opisuje podejście człowieka do zdrowia. Niestety zazwyczaj jest tak, że pewne rzeczy doceniamy dopiero, gdy ich nam zabraknie.