Czytanie na zawołanie #październik

W ostatnim czasie udało mi się jakoś wziąć w garść, trochę się zorganizować i znaleźć chwile dla siebie. Te nieczęste momenty chce wykorzystać jak najlepiej i zrobić coś, co sprawia mi czystą, niczym niepohamowaną radość. Po jakiejś półtorarocznej przerwie (czy to przypadek, że akurat tyle ma Helena?) wróciłam do czytania książek. Pod koniec ciąży pochłaniałam ich chyba więcej niż jedzenia, co akurat wyszło mi na dobre :)


Słowo na niedzielę

W dzisiejszym wpisie poruszymy bardzo ważny temat, który ostatnio nie chce mi wyjść z głowy. Dlatego postanowiłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami z Wami. Tekst nieco przekoloryzowany i z lekkim przymrużeniem oka - to dlatego, by lepiej zobrazować, to co się ostatnio wokół nas dzieje. A mam wrażenie, że dzieje się źle i za dużo. 


Jedziemy do Zoo, Zoo, Zoo

Już sam tytuł wskazuje, o czym będzie dzisiejszy post. Z zamiarem wybrania się do wrocławskiego ZOO nosiliśmy się już od dłuższego czasu, ale zawsze, jak na złość coś nam wypadało. Tym razem mieliśmy większa motywację, ponieważ jechali z nami znajomi z dzieckiem. Nie było opcji, by coś mogło nam te plany zmienić, o chyba, że nagłe załamanie pogody, ze ścianą deszczu na czele :)

Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło i kilka minut po godzinie 10 byliśmy na parkingu.