A za tamtych czasów...

Cześć!

Weekend majowy już za pasem. Większość z nas ruszy w drogę, by odpocząć te kilka dni gdzieś w lesie, nad jeziorem, morzem, czy tez w górach. Zapakujemy auta po dach i pojedziemy w siną dal. W czasach, roboczo nazywanych "przed dzieckiem", decyzje o wyjeździe gdziekolwiek, były podejmowane w ułamku sekundy. Teraz, żeby gdzieś pojechać, plan podroży musi zostać przedstawiony i zaakceptowany na dużo wcześniej. Kto mi powie, że dziecko nic nie zmienia? Oto kilka, podstawowych różnic, jeśli chodzi o podróżowanie po Polsce z dzieckiem i bez.

Krótka historia dziecięcego wieszaka

W dzisiejszych czasach coraz trudniej o faceta, który potrafi zrobić wszystko w domu. O dziwo, nie mam na myśli czynności typu gotowanie, odkurzanie czy robienie prania ( choć Radosław i takie moce posiada), ale o bardziej "męskie" zajęcia, jak naprawianie domowych sprzętów, drobne prace remontowe, czy szeroko pojęte majsterkowanie. Czasami mam wrażenie, że trafił mi się model wyjątkowy, bo mimo, że jak każdy człowiek, nie potrafi wszystkiego, to zadziwiająco szybko uczy się nowych umiejętności. Choć zdecydowanie za rzadko to przyznaję, to bardzo doceniam te Radkowe starania. Obiecałam, więc oddać cześć i chwałę jego pracy włożonej w stworzenie unikalnego mebelka do pokoju dziecięcego. W projekcie bardzo pomógł mu brat, który na pewno nie raz się tu pojawi. 

Trudne powroty

Cześć!

Kilkanaście dni temu, Helena stała się pełnoprawnym roczniakiem, a co za tym idzie, dobiegł końca mój macierzyński, nie wiem z jakiej racji nazwany urlopem. Musicie wiedzieć, że gdy byłam w ciąży, dość szybko wylądowałam na zwolnieniu lekarskim z przyczyn zdrowotnych. Nagromadziłam więc sporo wolnych dni, które teraz muszę wykorzystać, przez co mój wielki powrót przesunął się w czasie. Nie zmienia do faktu, że zbliża się nieubłaganie, co z jednej strony mnie cieszy, a z drugiej, przepełnia niepokojem. Ogólnie jestem nastawiona bardzo pozytywnie do tej kwestii. Nie wiem czy w tym momencie, nie narażę się innym mamuśkom, przyznając się do czynu wręcz haniebnego. Ja wręcz tęsknię za towarzystwem ludzi, którzy słuchają czegoś innego niż "Klub Mamy Gąski" :).


Bonjour Paris

Cześć!

Dziś chciałabym Was zabrać w podróż do stolicy Francji, gdzie pokażę mój sposób na tanie i ciekawe podróżowanie.

Jak wiecie, u nas ostatnio cały czas coś się dzieje. O jakimkolwiek wypoczynku możemy sobie na razie pomarzyć. Aby nieco sobie przybliżyć wakacyjny klimat, dziś zajmiemy się podróżowaniem. Jest to specjalne życzenie mojej serdecznej koleżanki, która stwierdziła, że muszę o tym napisać (Aguś, wielki buziak dla Ciebie). Jak mus to mus :) Nie jesteśmy jakimiś wybitnymi globtrotterami. Radek, z racji studiów w kierunku turystyki, miał okazje podróżować i zobaczyć co nieco. Ja zdecydowanie jestem daleko, ale to daleko w tyle. Jednak kiedy już gdzieś wyjeżdżamy, staramy się, aby nie zrujnowało to całego, domowego budżetu. Zgodnie z zasadą , częściej, a mniej.


Baby room na baby boom

Cześć!
Niestety remont kawalerki ma wciąż status "w oczekiwaniu". Aby zużyć nieco nagromadzonej przez okres świąteczno-sylwestrowy energii, opowiem Wam o pokoju naszej pierworodnej córy.

Jeszcze zanim Helena pojawiła się na świecie, postanowiliśmy, że dziecię swój kąt mieć musi. I basta! Przyszła matka powiedziała, więc przyszły ojciec wykonać musiał. Z założenia remont pokoju, miał być krótki i mało skomplikowany, ale jak to z remontami bywa, trwał dłużej niż się spodziewaliśmy. Dokładnie półtora miesiąca dłużej. Po drodze wyszło kilka detali, które skutecznie spowolniły pracę. Radek pracował ciężko, a ja w tym czasie zamawiałam wszystkie akcesoria przez Internet, starając się przy okazji nie strącić laptopa ogromnym brzuchem. Powiem tylko, że kobiety w ciąży nie należą do decyzyjnych ludzi, więc wybór czegokolwiek był nie lada wyzwaniem. Końcowy wygląd pokoiku uważam za sukces, jednak teraz widzę kilka rzeczy, które w najbliższej przyszłości wymagają zmiany. Ale, po kolei.



Jak Radek wpadł w sidła nałogu

Cześć !

Dziś będzie o temacie dość trudnym. Cała historia miała swój początek, jakiś rok temu. Zaczęło się dość niewinnie. Spróbowaliśmy najpierw oboje. Mi znudziło się szybko, lecz Radka entuzjazm nie słabł. Początkowo robił to raz dziennie, lecz z czasem częstotliwość wzrosła. Teraz przed jakąś większą gościną potrafi dochodzić do tych incydentów nawet kilka razy w ciągu dnia. Podejrzeń nabrałam dopiero, gdy zaczął znikać wieczorami. Zamykał się w czeluściach kuchni i wracał ubrudzony jakimś białym proszkiem. Próbowałam z nim rozmawiać, jednak ona ma swoje argumenty. Mówi, że lepiej się dzięki temu czuje, ma więcej energii, a i waga samowolnie spada. Wtedy do mnie dotarło, że Radek wpadł w sidła nałogu. Muszę to głośno powiedzieć... Radek jest uzależniony od pieczenia domowego chleba.



Coś dla łakomczuchów

Cześć!

Po Świętach, kiedy to na stołach królują rożnego rodzaju słodkości, mam wrażenie, że mój organizm przechodzi jakiś zespół odstawienia. Nie lubię się męczyć, więc odstawiam słodycze stopniowo :) Czasami, aż mnie skręca, żeby przekąsić coś dobrego, a co najważniejsze - słodkiego. Moja silna wola jest z reguły, bardzo słabiutką istotą, dlatego często ulegam pokusom. Czy jest jakiś rozsądny sposób, aby zaspokoić apetyt, nie narażając się na konieczność wymiany garderoby na rozmiar większy? Muszę Wam powiedzieć, że jest, do tego bardzo prosty, szybki i smaczny. Dzisiaj się zajmiemy przygotowaniem domowej nutelli, co ciekawe, bez grama złego cukru. Przepis jest banalnie prosty, nie wymaga wielu składników, dlatego też wstęp jest tak długi, żeby jakoś to na blogu wyglądało :)

Wielka zagadka rozwiązana

Cześć!

Odkąd sięgam pamięcią, uaktywniał się w okolicach wszelkiego rodzaju świąt i uroczystości rodzinnych. Objawy dawał rozmaite i dość ogólne, przez co ciężko było go zdiagnozować. Im ważniejsza okoliczność, tym symptomy były silniejsze i bardziej dokuczliwe. Zazwyczaj były to lekkie zawroty głowy, ciemne mroczki przed oczami, tu i ówdzie pojawiał się ból mięśni, jak po jednorazowej wizycie na siłowni, a do tego ciągłe, przewlekłe rozdrażnienie, zmieniające zwykłego człowieka w istną burzę gradową. Dlatego przez lata podejrzewałam się o jakiś defekt mózgu, albo chociaż brak istotnej klepki. Jednak okazało się, że jest nie tylko bardzo zaraźliwy, ale, co najciekawsze, przybiera na sile, jeśli w jednym pomieszczeniu znajdzie się kilku nosicieli. Ogólnie nie wymaga leczenia, zazwyczaj ustępuje samoistnie wraz z końcem okresu świątecznego.

"Cóż to za dziwna choroba?" zapytają niektórzy. "Mam podobne objawy" powiedzą inny. "Jakbym widziała siebie" pomyśli nie jedna z nas. Mnie się w końcu udało rozwiązać zagadkę oraz odpowiedzieć na to nurtujące pytanie. Wiem już, co mi dolegało przez lata, nie pozwalając odpowiednio się zrelaksować. Dlatego w tym roku nieco odpuszczam i nie daję się porwać w wir "świątecznego pierdolca" :).


Zrób to sam czyli urodzinowe dekorejszyn

Roczek naszej pierworodnej córy zbliża się wielkimi krokami. Co prawda, przesunęliśmy imprezę o tydzień, bo wypada dokładnie w Wielką Sobotę, co trochę mija się z planem hucznego świętowania. Nie mniej jednak, czasu zostało niewiele. Nie byłabym sobą, gdybym z tej okazji nie spróbowała wykonać czegoś "tymi ręcami". Lubię sobie czasami tu wyciąć, tam przykleić, tu przyszyć, tam rozp... pruć :) Na tak wyjątkowe święto, jakim jest rocznica urodzin, a co za tym idzie, rocznica porodu, postanowiłam zaszaleć i przygotować multum ozdób i dekoracji. Oczywiście cześć rzeczy zamówiłam z neta np. balony i zaproszenia (które, swoją drogą, gdzieś się zawieruszyły i jeśli ich nie znajdę, będę zmuszona wykonać nowe osobiście). Dotarły też do nas balony na hel z Wish'a w kształcie 1 oraz wyrazu love.

Nowy Rok - nowe wyzwanie

Najczęściej na jakieś radykalne zmiany w naszym życiu decydujemy się w przełomowym momencie roku. Nie ważne czy to nauka nowego języka, rzucenie palenia, chęć zgubienia kilku nadprogramowych kilogramów, które w jakiś magiczny sposób pojawiły się po Świętach, czy jakiekolwiek inne mocne postanowienie. Najczęściej obietnice poprawy wypowiadamy gdy zegar wybije północ. Zazwyczaj z kieliszkiem szampana w dłoni, deklarujemy odstawienie procentów oraz snujemy plany na następne 365 dni. W naszym przypadku było inaczej, nieco inaczej, mimo, że decyzje o zmianie podjęliśmy nieco wcześniej. Ale może zaczniemy od początku.