Najtrudniejszy moment w macierzyństwie...

 ... CZYLI 5 OZNAK, ŻE DZIECKO CIĘ NIE POTRZEBUJE


W życiu każdego młodego osobnika przychodzi taki moment kiedy chce być coraz bardziej samodzielny i na własną rękę chce odkrywać świat. Choćby ten z najbliższego podwórka. Coraz mniej potrzebuje rodziców, którzy zamiast centrum dziecięcego świata, stają się jedynie drogowskazem. Dla rodzica, a w szczególności dla matki to jeden z najtrudniejszych momentów w w relacji z dzieckiem. Jak poznać, ze ten czas się zbliża? 


1. MA WŁASNE SPRAWY 

Helena ostatnio wymaga mniejszej uwagi. Nie jest zbytnio absorbująca, ponieważ coraz częściej nawet woli się bawić sama. Układa zabawki w scenki rodzajowe, bawi się w przedszkole czy szkołę. Maluje, rysuje i układa puzzle. Kiedy nawet proponuję jej swoje towarzystwo, to z niezwykłą łatwością mnie zbywa mówiąc, że wtedy nie będzie niespodzianki.


2. SAMODZIELNOŚĆ W ŁAZIENCE

Na tej płaszczyźnie widzę największy postęp jeśli chodzi o samodzielność. Praktycznie wszystkie czynności higieniczne chce wykonywać sama. Akurat ta "funkcja" podoba mi się najbardziej, bo mam więcej czasu wieczorami :) Co prawda trzeba od czasu do czasu przypilnować, ale to już zupełnie inny wymiar rodzicielstwa. 


3. PODRÓŻUJE BEZ RODZICÓW 

Dziadków mamy daleko, więc siłą rzeczy gdy Helenka chce odwiedzić Babcię, musi do niej pojechać. My aż tyle wolnego nie mamy do wykorzystania, więc Helena po prostu u Babci zostaje. Początkowo na kilka dni, potem tydzień, a teraz nawet 10 dni. Oczywiście piszemy, dzwonimy, rozmawiamy na kamerce itp. Lecz o tym, że moja córka dorasta, decyduje fakt, ze ona koniecznie chce sama do Babci jeździć i gdy tylko ja zawieziemy z nieukrywaną niecierpliwością czeka aż wyjedziemy. 


4. MA WŁASNĄ PACZKĘ

Słowo klucz to "paczka" - choć nie wiem czy się tak nadal mówi. Ach ta starość :) Paczka czyli grupa osób, które spędzają ze sobą czas i się względnie lubią. Tak, w przedszkolu tez już są paczki. Helena ma grupę bliskich koleżanek i kolegów i spotykają się również po przedszkolu. Ba, zostają u siebie nawet na kilka godzin. Mama oczywiście też może zostać, ale najlepiej jakby sobie poszła :) Pewnego razu nawet byłam zmuszona oddać jej na pewien czas swój telefon, bo z numeru swojego Taty, wydzwaniał do Helenki przedszkolny kolega :) 


5. CZUJE "PINIĄDZ"

W tym temacie i tak nie mam co narzekać. Bardzo długo udało mi się utrzymać moją córkę w przeświadczeniu, że w sklepach się nie robi zakupów. Po prostu nie bardziej wiedziała, że można coś z tych półek wziąć, dać jakiś papierek i wrócić z tym czymś do domu. Nigdy nie miała afer typu " kup mi", rzucania się w spazmach na podłogę, ciągnięcia za nogawkę czy innych tego rodzaju dramatów. Tym bardziej jestem pod wrażeniem jak moja córka radzi sobie z pieniędzmi. Nie rzuca się na pierwszą lepszą rzecz, lecz analizuje. Co jej się bardziej przyda, co bardziej podoba, a co może delegować na rodziców. Nawet ostatnio maiłam taką sytuacje, ze kupowała ubranka dla lalek bobasów - za swoje, bo to dotyczy jej zabawek. A już ciasteczka, które wpadły jej w oko poprosiła, żebym kupiła za swoje, bo to jest jedzenie, a jedzenie kupuje Mama. Pozamiatane :) 


Tekst może z lekkim przymrużeniem oka, ale prawda jest taka, że my jako mamy lubimy być potrzebne. Kiedy przychodzi taki moment, że w pewnym sensie przestajemy być dla naszego dziecka centrum wszechświata, jest to dla nas zwyczajnie trudne do zaakceptowania, czy przyswojenia. Poprzez cały okres ciąży, połogu, niemowlęctwa czy wczesnego dzieciństwa, dziecko jest wręcz uzależnione od matki. Nawet w sensie czysto fizycznym, nie mogłoby bez niej funkcjonować. My też się do takiego stanu rzeczy przyzwyczajamy. Już od pierwszych tygodni ciąży czujemy się jak jedno ciało. Dlatego tak ciężko nam się czasami przestawić i zaakceptować to, że dziecko jest osobnym bytem. 

Na szczęście to odczucie jest tylko chwilowe, nie zostaje z nami na zawsze. Każdy musi to przejść, co jest nieco pocieszające. Nie jesteśmy same :) 


Miłego dnia! 

J. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz