Trzy słowa do Matki Niezłomnej


Do Pani, którą mijałam na spacerze.

To był zwyczajny poranek, niczym się nie różniący od pozostałych. Helenie znów szły zęby, co oznajmiała nagłym, przerażającym krzykiem. Noc była kiepska, przez co poranek także nie należał do najlżejszych. Od rana czułam się zmęczona i zrezygnowana. Po drugim śniadaniu wyszłyśmy z Heleną na codzienny spacer. Mimo wczesnej godziny, żar lał się z nieba, szybko przyprawiając mnie o krople potu na czole. Pchałam wózek pod górkę, przeklinając w duchu jego ciężar.



I wtedy Panią zobaczyłam. Z początku widziałam  jedynie plamę. Dopiero, gdy odległość między nami się zmniejszyła, zauważyłam, że jesteście we dwie. Przed sobą prowadziła Pani niepełnosprawną nastolatkę. Podejrzewam, że córkę. Poruszałyście się bardzo powoli, noga za nogą, jakby musiała Pani postawić stopę dokładnie w tym samym miejscu. Córka całym swym ciałem opierała się o Pani klatkę. Mimo tego ciężaru, Pani szła wyprostowana, podtrzymując dziewczynkę pod pachy. Opowiadała jej Pani o otoczeniu, o budynkach, które mijacie i o drzewach, w cieniu których spacerujecie. Pewnie pytała o to samo po raz któryś z kolei, ale Pani nie traciła cierpliwości i z tym samym spokojem w głosie tłumaczyła wszystko od nowa.

Minęłam Was dość szybko. Powiedziałam "dzień dobry" i uśmiechnęłam się lekko. Pani również odpowiedziała uśmiechem. To ten uśmiech, pełen ciepła i pogody ducha sprawił, że zrobiło mi się strasznie głupio. Nagle przestało mi przeszkadzać ząbkowanie i zbyt ciężki wózek. Mam to szczęście, że mam zdrowe dziecko, które z pewnych niedogodności kiedyś wyrośnie. Kiedyś stanie się samodzielnie, dorosłe, założy własną rodzinę. Nie będzie od nikogo uzależnione, a ja nie będę musiała się trząść na myśl o jego przyszłości. Dlatego, chciałam powiedzieć Pani trzy słowa : "dziękuję za uśmiech". Dzięki niemu uświadomiłam sobie jak nic nieznaczące bywają moje rozterki, jak wielkie mam szczęście, a czasami go po prostu nie dostrzegam przez błahostki życia codziennego.

Buziaki!
J.


Jeśli podobał Ci się tekst, będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz lub skomentujesz. Każdy komentarz jest dla mnie ważny :)

18 komentarzy:

  1. W nas matkach często jest brak cierpliwości. To zmęczenie, monotonia i taki dzień, jak twój pozwala docenić jakie jesteśmy szczęśliwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie raz denerwuję się na moje dziecko, bo jest głośne, nie słucha, marudzi. Ale kiedy oglądamy z mężem Jaworowicz i Sprawę dla reportera to nie raz dziekuję Bogu ze mam zdrowe i pełne energii dziecko. Jest tyle nieszczęść na świecie że przyziemne marudzenie to pestka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem nie umiemy docenić tego, co mamy. Dobrze, że los zsyła na naszą drogę ludzi, którzy przypominają nam, że tak naprawdę nasze życie nie jest drogą przez mękę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Często narzekamy na coś co dla innych było by zwykłą sprawą i dopiero gdy zauważymy kogoś w gorszej sytuacji zmieniamy nastawienie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrowie jest najważniejsze! Tak często przez nas niedoceniane. Inspirująca historia 🙂

    OdpowiedzUsuń
  6. Często łapię się na tym, że narzekam, czy jestem zmęczona tym co jest moim największym szczęściem i wtedy uświadamiam sobie, że trzeba doceniać każdy dzień, nawet ten pełne płaczu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo spodobał mi się tekst :) PS Potrafisz budować napięcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja niedawno wychodziłam od lekarza, wyniki były średnie, nie było zbyt optymistycznie. Ale zobaczyłam mężczyznę, który siedział na ziemi i prosił o pieniądze. Otrząsnęłam się i naprawdę on nie ma tyle co ja. Mnie stac, żeby pójść do lekarza, jego nie stać,żeby wejść do najtańszego baru w mieście, ale stać go na to, żeby prosić o pieniądze. To był zimny prysznic dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem nie ma co się nad tym roztrząsać, czasem mamy gorsze chwile i tyle, nie ma w tym drugiego dna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ładnie napisane. Jednak częściej obserwuję matki znerwicowane, które eskalują niezadowolenie dziecka swoim zachowaniem. Nie usprawiedliwiam, ale rozumiem. Ten spokój matek nie powinien być przyzwoleniem na wszystko. Niedawno w sklepie 8-latek (tak na oko) biegał między alejkami i wykrzykiwał do matki: „a tą czekoladę kupimy?!!!!! Mama, a gdzie są te bułki???!!! Maaamaaaa!!!!!”. A mama spokojnie i cicho odpowiadała (kiedy podszedł bliżej niej). Ani razu nie poprosiła go, żeby nie krzyczał. Takiej matczynej cierpliwości nie pochwalam.

    OdpowiedzUsuń
  11. I tak to jest... Nie doceniamy tego, co mamy, niestety. Tylko nieliczni naprawdę potrafią się cieszyć chwilą, życiem. To trzeba mieć we krwi albo do tego dorosnąć. Czasami trwa to niestety całe życie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak to właśnie jest... Ludzie nie zawsze doceniają co mają. Mojego przyjaciela mama, a mojej mamy przyjaciółka ma dziecko autystyczne.obserwuje ich życie od wielu lat na co dzień i rozumiem jak jej jest ciężko i ile poświęca... Sama niestety musi radzić sobie ze wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  13. To prawda, że czasem trzeba się z czymś zetknąć, by zrozumieć, że wcale nie ma się tak najgorzej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Eh, też zawsze w takich chwilach karcę się w myślach, dziękując niebiosom za to co mam.

    OdpowiedzUsuń
  15. O tak! Matki osób niepełnosprawnych to prawdziwe bohaterki. Także zawsze się do nich uśmiecham.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ktoś mi kiedyś powiedział że tylko wyjątkowi ludzie potrafią udźwignąć ciężar opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem.
    I to prawda często nie zauważamy jak wiele szczęścia mamy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzis wiem iz moje problemy czesto sa niczym w porownaniu z tymi o ktorych sie dowiaduje czy czytam ___ zawsze o tym pamietam i staram sie nie myslec dlaczego mnie to spotkalo , dlaczego to ja musze cierpiec. Nauczylam sie zyc i byc szczesliwa :)

    OdpowiedzUsuń