15 lat minęło jak jeden dzień...

 CZYLI JAK TO JEST SPĘDZIĆ TYLE CZASU W JEDNEJ FIRMIE

Pewnie niejedna osoba czytająca ten tytuł złapała się za głowę z niedowierzaniem. Spoko, mi samej nawet w to ciężko uwierzyć. Kawał życia jak na osobę, która ma dopiero 35 lat :) Dokładnie 27 lipca minęło mi 15 lat pracy w jednym miejscu. Nie obyło się bez hucznego świętowania, ale i pewnych przemyśleń. 


Po pierwsze, nigdy nie spodziewałam się, że zasiedzę się tak długo. Jako niespełna dwudziestolatka sądziłam, że popracuję może 2-3 lata i ruszę dalej. Jak to jednak bywa, życie brutalnie sprowadziło mnie na ziemię i zweryfikowało myślenie. Tak naprawdę potrzebowałam w tamtym momencie stałego, bezpiecznego etatu. Dość szybko zostałam postawiona w roli głowy rodziny, nie było czasu na robienie kariery. 

Bywały oczywiście momenty, kiedy chciałam to wszystko rzucić. Przez te wszystkie lata pracowałam z wieloma ludźmi, miałam wielu przełożonych, różne stanowiska i obowiązki. Z perspektywy czasu widzę, że mój stosunek do pracy i to jak się w niej czuję zależy w dużej mierze od ludzi i atmosfery w jakiej się pracuje. Bywały wzloty i upadki, jak wszędzie. Gdy wracałam do pracy po bardzo długiej przerwie, bo prawie dwuletniej, czułam się jak w całkiem nowej pracy. W między czasie zmieniła się firma, zmienili się ludzie, systemy i sposób pracy. Musiałam wszystkiego nauczyć się od nowa. Jednak dzięki wsparciu i kolegów i przełożonych, szybko wpadłam w odpowiedni rytm i czułam się wspaniale. Naprawdę tak niewiele trzeba by mieć zadowolonego pracownika. I nie mówię tylko o pieniądzach, bo wiadomo, że one są ważne, ale także o atmosferze w jakiej się pracuje. Wystarczy stworzyć spokojne środowisko, bez niepotrzebnych stresów i nerwów, bo ich i tak jest po dostatkiem w każdej pracy. To plus odpowiedni przekaz informacji o tym, co robimy dobrze, a co należałoby poprawić, jest niezwykle ważne. 

Oczywiście, przez te wszystkie lata zmieniali się ludzie wokół, przełożeni także. Miałam nawet taki epizod, że przez złe zarządzanie i nieodpowiednią kadrę byłam na skraju załamania nerwowego. Powiedziałam sobie wtedy, że dam sobie szansę i wytrzymam pół roku. Jeśli nic się nie zmieni - odejdę. Na szczęście źródło moich nerwów odeszło wcześniej. Spokój powrócił. 

Mówi się, że są ludzie, którzy pracują i Ci, którzy robią karierę. Ja bez wątpienia należę to tych pierwszych. Nigdy nie bałam się ciężkiej pracy. Kiedy było trzeba potrafiłam wycisnąć i 150%, ale zawsze musiałam mieć poczucie, że tren wysiłek jest zauważany. Nigdy też nie miałam parcia na robienie tej kariery. potrafię określić siebie poza pracą i nigdy nie czułam potrzeby by stanowisko czy pozycja mnie identyfikowały. Pewnie dlatego zostałam tu gdzie jestem przez tak długi czas. Prawda jest też taka, ze bardzo przywiązuję się do ludzi. Kiedyś, gdy moja ówczesna szefowa odchodziła z pracy, miałyśmy prywatny kontakt jeszcze przez bardzo długi czas. Mam tutaj wielu znajomych i wielu przyjaciół. Nieprzyjaciół pewnie też, a wiadomo, że wrogów trzeba trzymać najbliżej :) Oczywiście żartuję. 

Prawda jest taka, że bardzo rzadko wchodzę w konflikty w pracy. Staram się raczej ich unikać i prędzej wyjdę niż wezmę udział w otwartej wojnie. Jestem też zwyczajnie, po ludzku miła i uczynna dla ludzi. Z góry zakładam, że maja dobre intencje, przez co niestety czasami sama dostaje po uszach. Najczęściej jednak dobro, które wysyłam wraca do mnie. Co nie jest takie oczywiste jeśli pracujesz w usługach :) 

Czy kiedyś zmienię miejsce zatrudnienia? Niewykluczone. Czasami przeglądam oferty pracy. W branży w jakiej pracuje krąży powiedzenie, że po piętnastu latach w usługach, albo ją opuszczasz, albo wspomagasz się lekami. Nie bardzo mi się podoba wizja suplementacji :) Możliwe, że przyjdzie taki czas, kiedy i ja napiszę pożegnalnego maila :) Na to jednak jeszcze chwilę poczekam. 

Mam nadzieję, że podobał Wam się wpis i jestem ciekawa Waszych doświadczeń. 

Miłego dnia!

J. 



2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba wpis. Gratuluje siły, piętnaście lat to naprawdę dużo, brawo. Ja mam teraz taki mini kryzys, za nic już nie trawię swojej pracy, ale postanowiłam tylko tam wchodzić, robić swoje, unikać idiotów i wracać, zero gadania o niej, nic. :) Trza się jakoś ratować, postaram skupiać się na plusach i naprawdę unikać debili, bo masz rację, atmosfera dużo robi. Dzięki Bogu mam tam też sporo ludzi, z którymi aż chce się rozmawiać...ufff są ratunkiem. hehe Choć myślę, że to na dłuższą metę nie dla mnie robota, ale jeszcze trwam, a po cichu robię to, co kocham. :) Dziękuję za ten post, człowiek czuje się lepiej po jego przeczytaniu. Dużo wspaniałych chwil Ci życzę. :))) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy okazji... czy ktoś mi podpowie, czy takie sprawdzenie samochodu przed kupnem pozwoli wykluczyć zakup byle jakiego auta https://mobilekspert.pl/onas.php ? Czy jednak trzeba przeprowadzać jakąś dodatkową kontrolę?

    OdpowiedzUsuń