Moim zdaniem...

CZYLI PRZEMYŚLENIA O SPRAWACH WILEKICH I MAŁYCH 


Ostatnio mam jakiś dziwny czas. Dlatego dziś ekran komputera potraktuje trochę jak kartkę z pamiętnika lub list do Ciebie, mojej przyjaciółki, koleżanki, nieznajomej.

Gdybyśmy spotkały się przypadkiem zapytałabyś co u mnie. A ja odpowiedziałabym z lekkim uśmiechem, że wszystko ok. Przecież mam fajną rodzinę, zdrowe dziecko, zadowalającą prace. Nie ma na co narzekać, więc nie narzekam :) Gdy się oddalisz, chwilę się zamyślę, by sprawdzić, czy rzeczywiście wszystko jest w porządku. 


Analizując kawałek po kawałku, dochodzę do wniosku, że rzeczywiście jest ok, tylko to "ok" już mi nie wystarcza. Bo dlaczego by miało? Czy powinnam chcieć mniej?

Człowiek powinien starać się cały czas, takie jest moje zdanie. Jeśli przestaje, przestaje też prawdziwie żyć, zaczyna wegetować. Jak ognia staram się tego uniknąć. Dlatego czasami łapię się choć najmniejszego elementu, który sprawia, że mi zależy, że się chce. Pasje, cele, marzenia są osobiste, indywidualne, nie każdemu muszą się podobać, nie każdy musi je popierać, ale powinno się je szanować. Nie cierpię podcinania skrzydeł, zwłaszcza przez osoby, który za wiele nie osiągnęły, a próbują narzucić własne zdanie w dziedzinie, o której nic nie wiedzą. Zamiast szkalować, krytykować, czy poddawać w wątpliwość zasadność czyichś działań, chwalmy, szanujmy, doceniajmy.

Może i nie będę nigdy blogerem roku, może nawet nikt mnie nie czyta... Whatever!!! Trudno. To nie znaczy, że mam z tego rezygnować, bo ktoś nie widzi w tym sensu.

Może nigdy nie będziesz drugą Chodakowską, nie nagrasz płyty z ćwiczeniami i nie będziesz sprzedawać batoników z własnym nazwiskiem. Za to robisz coś dla siebie. Wyciskasz siódme poty na macie, bo to Ci sprawia przyjemność. Cieszę się razem z Tobą z kolejnej dawki endorfin.

Może nigdy nie zostaniesz mistrzynią świata. Biegasz, bo lubisz - tak mówisz. Świetnie! Chwała Ci za to, że pokonując kolejne kilometry, zderzasz się i pokonujesz sama siebie, na nowo poznając osobę, którą widzisz co dzień w lustrze.

Może nigdy nie Ci się nie przyda ten kolejny język. Może nie będziesz miała okazji w ogóle go wykorzystać. I niby w tym wieku się jeszcze uczyć? Nie ważne co mówią. Ja Cię podziwiam, że dałaś radę, choć pewnie było trudno.

Może nie staniesz się nigdy miliarderką. Nie postawisz okazałej willi, gdzie na na każdym kroku będzie Ci towarzyszył lokaj, gotowy spełnić każde Twe życzenie. Gniotła Cię dotychczasowa praca, więc odeszłaś i stworzyłaś coś swojego. Prawdziwe szczęście rodzi się z pasji. Gratuluje i zarazem zazdroszczę takiej decyzji. Podziwiam Twoją odwagę i determinację. Zawsze chciałaś pracować dla siebie i osiągnęłaś swój cel.

Może Twoje marzenie nigdy się nie spełni, może jest na tyle nierealne, że wręcz niemożliwe do osiągnięcia. Lecz samo dążenie do realizacji jest już godne podziwu, dopingu i wiary. 

Czasami "może nie" potrafi się zamieniać w "czemu nie", ale tylko wtedy, kiedy otaczają Cię ludzie, którzy w Ciebie wierzą. Trzymają za Ciebie kciuki. Dlatego bądźmy dla siebie wsparciem. Bądźmy wyrozumiali dla naszych marzeń, tych osobistych, tych najbardziej skrytych. Bądźmy dumni z naszych pasji, doceniajmy je u innych. 

Bądźmy dla siebie. Dobrzy. Po ludzku, dobrzy. 

Miłego dnia! 
J. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz