ZAPACH ZAKLĘTY W ŚWIECY...

 ... CZYLI JAK WPROWADZIĆ MAGIĘ ? 

Jak już wiecie, okres przedświąteczny to dla mnie szczególny czas. Nie tylko, że wprost uwielbiam Święta, ale również dlatego, że już od początku grudnia, regularnie i sukcesywnie wprowadzam do swojego domu świąteczną atmosferę. 

W tym roku codziennym obowiązkom oraz zadaniom związanym z szeroko pojętymi przygotowaniami, nadałam dość przyjemną formę kalendarza adwentowego. Chciałam, by oczekiwanie na Święta było naszym wspólnym czasem, moim i Helenki. 

Dlatego w tym roku w każdym z okienek zostało ukryte jakieś zadanie typowo manualne. Czasami było to stworzenie własnych dekoracji, upieczenie pierniczków czy umycie okna i ozdobienie go świątecznymi naklejkami. Do tej pory bawiłyśmy się naprawdę świetnie, a jednym z moich ulubionych, okazało się robienie świec. 


Pewnie jeszcze długo nie wpadłoby mi do głowy, by robić samodzielnie świece, gdyby nie przesyłka od Manufaktura Lwy na Gzymsie. W zestawie prezentowym znalazło się wszystko, co koniecznie do stworzenia wyjątkowych i niepowtarzalnych świec zapachowych. W paczce znalazłyśmy : 

- odpowiednią ilość wosku sojowego

- trzy różne buteleczki z zapachami 

- drewniane knoty

- stojaki na knoty

- przeurocze szklane słoiczki

- naklejki informujące, ze jest to produkt wykonany własnoręcznie;

Instrukcja użytkowania obiecywała, że skomponowanie własnej świeczki jest niezwykle łatwe. Nie mogę się nie zgodzić. Wystarczyło pogrzać w kąpieli wodnej odpowiednią ilość wosku, wlać do niego zawartość buteleczki z zapachem i przelać do wcześniej przygotowanego słoiczka z knotem. Brzmi tak jakby mogło to zrobić dziecko? Ależ tak. 

Przy tworzeniu pierwszej, Helenka bacznie się przyglądała, po czym kolejne dwie postanowiła zrobić sama. 



W zestawie miałam zapach frezji, piwonii i mój zdecydowany faworyt - trawę cytrynową. Zapach każdej ze świeczek jest intensywny, ale nie mdlący. Jest raczej świeży, a po zapaleniu roznosi przyjemny aromat po całym pomieszczeniu. Mój R. wchodząc do domu myślał, że rozpylam jakieś perfumy, a  nie, że robię świeczki. :) 

Jeśli jeszcze nie macie pomysłu na idealny prezent dla każdego - ta propozycja będzie w sam raz. Jeśli nawet nie na święta, to z pewnością sprawdzi się z każdej innej okazji. 

Ja z Helenką wysłałyśmy jedną ze świeczek do babci, której teraz zapach piwonii umila oczekiwanie na spotkanie z wnuczką. 

Miłego wieczoru ! 

J. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz