bicie to bicie

NIE DLA KLAPSÓW 

Kiedy piszę o sprawach dotyczących dzieci, zawsze sięgam pamięcią do własnego dzieciństwa. Dużo łatwiej mieć jakiś konkretny stosunek do spraw, których się było świadkiem lub które się doświadczyło na własnej skórze. Tak też jest w temacie kar cielesnych, który co jakiś czas jest nagłaśniany przez rozmaite media, rozpalając podzielone społeczeństwo do czerwoności, przypominającej tą po pasku na dupie :). Jedni są za, drudzy zdecydowanie przeciw, a jeszcze inni twierdzą, że klaps to nic złego.


Gdzie w tym stoję ja? Ja jestem dzieckiem z rodziny, w której kary cielesne mają swoją mocno ugruntowaną pozycję. Jeszcze nie wiem, że to przemoc. Nie zdaję sobie sprawy, że w innych rodzinach wygląda to zupełnie inaczej. Nie rozumiem, że model jaki funkcjonuje w mojej rodzinie jest nieprawidłowy i po prostu zły. 

Dlatego dziś chcę zastanowić się wspólnie z Wami, czy istnieje granica, gdzie kończy się wychowanie, a zaczyna przemoc?  Czy przysłowiowy klaps jest już objawem agresji, czy niczym nie znaczącym "stawianiem granic"? 

***

Jeśli chodzi o wychowanie dzieci to nie istnieje jedna szkoła i jeden, jedyny podręcznik, który jasno wskazał by kierunek i odpowiedział na wszystkie świdrujące w głowie pytania. Każdy rodzic ma swój sposób na własne dziecko, jednak są pewne zasady, które dotyczą nas wszystkich, bez względu na nasze indywidualne poglądy. Taką kwestią jest bicie dzieci. 

Bicie to przemoc. To nie podlega dyskusji.

Wyobraź sobie sytuację. Zamknij oczy i pomyśl, że idziesz przez park. Wiosenne słońce muska Twe policzki, mrużysz oczy by na nie spojrzeć. Nagle dostrzegasz w oddali kłócącą się parę. Ich podniesione głosy niosą się echem po całym parku, strasząc wygrzewające się na brzegu rzeczki kaczki. Nagle mężczyzna podnosi rękę i wymierza kobiecie soczysty policzek. Plask rozbrzmiewa dookoła, burząc pozorny spokój. Kobieta  ze łzami w oczach dotyka zaczerwienione miejsce. Z szoku i ze strachu znieruchomiała. Nie wie co ma ze sobą zrobić. Mężczyzna tylko się nakręca. Już nie potrafi się zatrzymać.W jaki sposób zareagowałabyś na taki widok? Oburzeniem? Gniewem? Złością? Przecież to całkiem abstrakcyjna sytuacja, w której uczestniczą całkiem obce osoby, której jesteś jedynie świadkiem, a już wzbudza w Tobie tak negatywne emocje. Wiesz dlaczego?     

Bo... to przemoc.

Kolejna historia. Jesteś już doświadczonym pracownikiem. Na swojej zawodowej ścieżce czujesz się całkiem dobrze. Swoją prace traktujesz poważnie, a obowiązki wykonujesz sumiennie i dokładnie. Nie jesteś osoba konfliktową, chętnie pomagasz gdy ktoś ze współpracowników prosi o pomoc. Rzadko zawodzisz, lecz jesteś tylko człowiekiem i masz prawo do popełniania błędów. Jest piątek, jeszcze parę godzin i zaczniesz wymarzony weekend. Masz mnóstwo planów, bo pogoda zapowiada się nieźle i chcesz zorganizować rowerową wycieczkę dla swojej rodzinki. Na samą myśl tej uroczej beztroski uśmiechasz się pod nosem. Przez chwilę pozwalasz sobie na bujanie w obłokach. Rozmarzonym wzrokiem dostrzegasz szefa, który zdecydowanie kieruje się w stronę Twojej koleżanki. Podniesionym głosem oznajmia, że w jej raporcie jest jakaś pomyłka. Jest wściekły, bo sam został zbrukany przez prezesa. Wyładowuje się na niej. W złości szturcha i popycha. Pozwala sobie również na niewybredne komentarze. Jak się czujesz? Zniesmaczona? Zszokowana? Zdezorientowana? A dlaczego? 

Bo... to przemoc.

Jesteś dumną mamą. Twój syn wykazuje szczególne predyspozycje do sportu. Trener szkolnej drużyny twierdzi, że to wrodzony talent i szybko angażuje chłopaka do drużyny. Zabiera go na coraz to ważniejsze zawody, a Ty z zapałem obserwujesz kolejne sukcesy syna. Jeździsz z nim na rozmaite turnieje, a Twoja kreatywność wzrasta z weekendu na weekend przy wymyślaniu nowych haseł na transparenty. Jesteś najwierniejszym kibicem. Przerwa, można na chwilę spuścić oczy z boiska. Obserwujesz z trybun to, co dzieje się na stanowisku zawodników. Trener jest mocno wzburzony, bo jego drużyna przegrywa dwoma punktami. Wini za to głownie sędziego, bo ten nie uznał decydującego zagrania. Gdy ostre okrzyki nie przynoszą żadnego skutku, sięga po notatnik i kilka razy uderza nim o jego głowę. Jakie emocje to w Tobie budzi? Złość? Oburzenie? Szok? Dlaczego?

Bo ... to przemoc.

Wszystkie powyższe przykłady nie dotyczą bezpośrednio Ciebie, a już wzbudzają bardzo negatywne emocje, których wcale nie chcesz czuć. Nieprzyjemnie jest przecież żyć w strachu, wiecznym gniewie czy upokorzeniu. A teraz w miejsce każdej z tych osób osadź małe dziecko. Czy Twój odbiór tych sytuacji się zmienia? Jeśli nie, to gratuluję, bo rozumiesz czym jest przemoc.

Uderzenie drugiej osoby nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. W ten sposób krzywdzimy innych. A w szczególności dziecko. Podnosząc rękę pokazujemy dziecku, że nie ważne są argumenty, własne zdanie. Rację ma ten, kto jest silniejszy. Poza tym, w miejscu gdzie występuje przemoc nie ma miejsca na zaufanie. A to według mnie podstawa wszelkich uczuć dziecka wobec rodzica. To z zaufania rodzi się miłość, to z zaufania rodzi się bliskość, to z zaufania rodzi się poczucie pewności. Dziecko jest plastyczne. To my je formujemy od chwili jego pierwszego oddechu. Jeśli zabierzemy mu podstawowy filar, na którym opiera się jego całe rozumienie i doświadczanie świata, co mu pozostanie? Jak ma zbudować siebie, gdy zabiera się mu narzędzia?

Z tym pytaniem Was pozostawię i mam nadzieję, że choć jedna osoba przemyśli moje słowa i dojdzie do podobnych wniosków :)

Miłego Dnia!

J.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz