See Bloggers Łódź 2022...

Resztę dnia spędziłam głównie przy Scenie Głównej, gdzie coraz to nowi goście poruszali coraz ciekawsze tematy. I tak wysłuchałam ciekawej prelekcji Michała Pola i Michała Smokowskiego poświęconej sukcesowi jaki osiągnął "Kanał Sportowy". Panowie opowiadali co ich skłoniło do przejścia w świat internetu, jak niewielkie mieli zaplecze gdy zaczynali, mimo, że byli już doświadczeni w pracy w mediach i w jaki sposób to się rozkręciło. Wyniosłam  z tego jedno. Jeśli coś jest merytorycznie dobre, błyskotliwe, inteligentne, to obroni się samo. 


Nie mogłam przegapić również wystąpienia Joanny Koroniewskiej i Macieja Dowbora, którzy w czasach pandemii ożywili internet swoją "Domówką u Dowborów". Formuła się przyjęła i w Łodzi zorganizowali spontaniczna "domówkę" z udziałem Miśka Koterskiego, Pauliny Krupińskiej i Klaudii Halejcio. Mimo czysto technicznych problemów ich rozmowa z zaproszonymi gośćmi była przezabawna i mam wrażenie, ze dała uczestnikom konferencji trochę luzu i swobody. 

Prelekcją na którą czekałam z niecierpliwością była ta o dość kontrowersyjnych, aczkolwiek bardzo prawdziwym tytule czyli " Pieniądze szczęście dają". Wspaniała, niezwykle szczera i osobiście przeze mnie hołubiona Joanna Przetakiewicz w rozmowie z Magdą Mołek i Anetą Wroną poruszyła temat wolności finansowej kobiet, a przy okazji promowała książkę o tym samym tytule, którą napisała wspólnie z Aneta Wroną, oczywiście przy pomocy i współpracy rzeszy specjalistów, począwszy od ekonomistów po psychologów. Jako bardzo niezależna kobieta, mogę swobodnie i w ciemno zgodzić się z każdym słowem wypowiedzianym podczas tej rozmowy lub przeczytanym w książce. Tak się zainspirowałam, że już mam kilka pomysłów na wpisy właśnie w tej tematyce. 

Głównym hasłem tegorocznej edycji festiwalu była odpowiedzialność. Choć całość utrzymana była w dość lekkiej formie, to właśnie na Scenie Głównej pojawiało się najwięcej inspiracji właśnie jak tą odpowiedzialność w sieci zachować. Każdy z nas, osób w jakiś sposób działających w sieci, robi to z pasji. Kochamy to co robimy, to sprawia nam radość. O tym jak pasję przekuć w coś naprawdę dobrego Ania - "szefowa całego zamieszania" - rozmawiała z nikim innym jak z jedyną w swoim rodzaju Martyną Wojciechowską. Zabrakło tylko werbli :) Zanim w ogóle wywiad się zaczął, na ekranie za scena został wyświetlony film promujący fundację Martyny "UNAWEZA". Nie będę ukrywać, że łezka w oku mi się zakręciła, ale z tego co obserwowałam dookoła, nie tylko ja byłam takim wrażliwcem. Ta prelekcja również dała mi mocnego kopa. 

Do tej pory nie byłam przekonana czy mój blog idzie w dobrym kierunku. Często poruszam tematy trudne, społecznie kontrowersyjne, bywa, że osłonięte zmową milczenia. Nie jest to coś, co ludzi ekscytuje, ale mam nadzieję, że chociaż trochę zmusza do refleksji. Osobiście bardzo dobrze się czuję w takiej formule. Takiej lekko felietonowej, opisującej rzeczywistość. Dzięki Martynie Wojciechowskiej zyskałam pewność, że to właśnie chcę robić. Bez względu na to czy się to komuś podoba czy nie. Za wszystko co tu piszę biorę w pełni odpowiedzialność, za każde pojedyncze słowo i wiem, że każda litera tutaj jest zgodna ze mną i moimi przekonaniami. Dalej będę głośno mówić o sprawach ważnych dla mnie, dla innych kobiet. Nadal nie będę się godzić na niesprawiedliwość i nietolerancję. Tak jak Martyna powiedziała, internet to potężne narzędzie i trzeba dbać i pilnować tego by przynosiło dobro, by je wywoływało. 

Tyle z górnolotnych przemyśleń. Czas na nieco lżejsze i bardziej rozrywkowe tematy. Przez zupełny przypadek dostałam się również na galę Hashtagi Roku, która organizowana była w Monopolis. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona tym blichtrem :) Ścianka, czerwone dywany, szampan na wejściu... trochę mnie onieśmielały. Wicie, ja to prosta dziewczyna jestem :) Nominacji było wiele, nagród również. Nie będę tutaj przytaczać wszystkich kategorii, bo zabraknie i miejsca i czasu :) Myślę, że nikogo nie zdziwi, że tytuł Influencera Roku został przyznany właśnie Martynie Wojciechowskiej, za jej program na youtubie pt. "Dalej". 

Po gali przenieśliśmy się do nowo otwartego Orientarium w ZOO, gdzie wraz z resztą uczestników mogliśmy nieco wyluzować, wypić drineczka i pobawić się przy dźwiękach muzyki Grzegorza Hyży, który swoją droga dał rewelacyjny, "pełnowymiarowy" koncert. 

Podsumowując. Całe wydarzenie oceniam bardzo pozytywnie. Mimo małych wpadek organizacyjnych, uważam, że spięcie tak dużego wydarzenia wymaga nie lada umiejętności. Jest jednak jedna rzeecz, do której chyba nigdy się nie przekonam. Cały ten kram stoisk wystawionych w sali głównej przyprawiał mnie raczej o zawrót głowy niż o zachwyt. Tak właśnie, czułam się przebodźcowana. Nie wiem czy to kwestia wieku czy po prostu usposobienia, ale dla mnie było tam za dużo wszystkiego. Myślę jednak, że to niewielki minus na mojej liście i zdecydowanie wrócę tam za rok - o ile zostanę zaproszona :) 

Miłego dnia! 

J. 




1 komentarz:

  1. Hmm... a na wyjazd prywatne to polecam wygodny pensjonat w Karpaczu, mianowicie - https://www.lesnydwor.karpacz.pl/lesny-dwor/o-nas. I tam to wszystko jest ogarnięte od początku do końca.

    OdpowiedzUsuń