czytanie na zawołanie

CZYTANIE NA ZAWOŁANIE - WRZESIEŃ

Czytania tutaj ostatnio tyle co kot napłakał. A i ja się zaraz rozpłaczę, bo na przykład w maju, nie przeczytałam ani jednej książki. Normalnie aż dusza mnie boli. Nie wiem czym ten spadek czytelniczej formy jest spowodowany - choć mam podejrzenia noszące imię na H :) - ale staram się wrócić na właściwe tory. Może nie będą to aż cztery książki w miesiącu, ale gdy pojawi się chociaż jedna, może dwie, to będę bardzo zadowolona.


W poprzednim miesiącu udało mi się sięgnąć po dwie pozycje polskiego mistrza kryminałów - Remigiusza Mroza. Obie stanowią część cyklu o mecenas Joannie Chyłce, która jako flagowa adwokat prestiżowej warszawskiej kancelarii Żelazny&McVay, niejednokrotnie staje na granicy prawa, zgrabnie manipulując faktami, domysłami i poszlakami, by wybronić klienta. Co ciekawe w ogóle nie ma dla niej znaczenia fakt winy czy niewinności osoby, która ma reprezentować. \ Taka umiejętność sprawia, że kobieta zyskuje miano nieustraszonej i bezkompromisowej. Już sam fakt, że nie przegrała żadnej sprawy pozwala się domyślać, że twarda z niej sztuka. W środowisku adwokackim cieszy się szacunkiem, wśród przeciwników sieje postrach, a klienci biją drzwiami i oknami do gmachu kancelarii.

KASACJA

Pod mentorskie skrzydła Joanny Chyłki trafia młody aplikant z aspiracjami Kordian Oryński. Początkowo razi go bezpośredni, często zakrawający o chamstwo charakter patronki. Jednak szybko przekonuje się, że dzięki temu pani mecenas jest tak skuteczna. Ich pierwszym, wspólnym klientem jest syn biznesmena, którego Chyłka nie raz uratowała nie tylko przed karą więzienia, ale także wizerunkowym upadkiem. Piotr Langer Junior został zatrzymany w swoim mieszkaniu, na prestiżowym, nowobogackim osiedlu, po tym jak odkryto w mieszkaniu dwa trupy. Z oględzin wynikało, że ciała znajdowały się tam od dziesięciu dni, a potencjalny zabójca musiał ten czas spędzić w ich towarzystwie. Oskarżony klient nie przyznaje się do winy, ale i nie zaprzecza, by miał się dopuścić tego czynu. Przy tak znikomej chęci współpracy ciężko znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej kiedy Langer Senior ginie w niewyjaśnionych . Zaczyna to serię niespodziewanych zdarzeń, które bezpośrednio narażają dwójkę adwokatów na wielkie niebezpieczeństwo. Ich przeciwnikiem staje się mocarny mafiozo, który nie zawaha się przed niczym, by wynik rozprawy był jego myśli.

Dlaczego tak mu zależy, by młody Langer został skazany? Póki co nie wiadomo. Jednak jest iskierka nadziei, bo Chyłka odkrywa, że jej klient jednak się z nią komunikuje. Sposób jest bardzo pomysłowy, bo używa mrugnięć w celu nadania wiadomości alfabetem Morse'a, co sprawia, że pani mecenas wręcz zyskuje pewność, że sprawa ma drugie dno.

Mimo przeciwności losu, szemranych, mafijnych powiązań i nierzadko realnego zagrożenia własnego zdrowia i życia, udaje jej się do tego dna dokopać gołymi rękami. Prawda nigdy jednak nie leży po środku. O czym niejednokrotnie mecenas Chyłka się przekona.

Na uwagę zasługuje również postać młodego aplikanta Kordiana Oryńskiego. Mimo nie zasługujących na szczególną uwagę wyników w nauce, kilkakrotnie udaje mu się błysnąć i znaleźć rozwiązanie problemu. Jako pretendent do roli adwokata, nierzadko wykazuję się nadmierną ufnością. Do końca wierzy, że klienci, których bronią są niewinni. Nie raz ta wiara okazuje się bardzo pomocna, lecz niekiedy klapki naiwności nie pozwalają mu dostrzec prawdy, że niektórzy ludzie są po prostu źli.

ZAGINIĘCIE

Druga część opowiadająca o perypetiach duetu Chyłka-Oryński. Gdy do Joanny w środku nocy dzwoni dawno zapomniana już koleżanka ze szkoły i prosi o pomoc, bo zaginęła jej trzyletnia córka, bez wahania godzi się na reprezentowanie rodziców. Wraz z Kordianem, któremu w między czasie nadała przydomek Zordon, wyrusza na Podlasie, by zapoznać się ze sprawą. A ta wydaje się wyjątkowo tajemnicza, ponieważ dziecko zaginęło z zamkniętego na cztery spusty domu, przy uruchomionym alarmie, pod czujnym okiem rodziców. Na posesji nie odleziono żadnych śladów osób trzecich. Nie było więc fizycznej możliwość, by ktoś obcy, niepostrzeżenie się wkradł i porwał dziecko, choć taką tezę usilnie próbowali przemycić podejrzani rodzice. 

Chyłka z należytą sobie bezpośredniością próbuje wyprowadzić zdruzgotanych rodziców z równowagi, by na chwilę zrzucili maski, a ona mogła doszukać się prawdy. Była pewna, że kłamią, ktoś w końcu musiał, bo dziecko nie rozpłynęło się w powietrzu. 

Gdy małżonkom zostaje postawiony zarzut morderstwa córki, początkowo są zgodni i podtrzymują wspólną wersję. Nie bez znaczeni okazuje się fakt, że główna podejrzana wdała się w płomienny romans z emigrantem z Ukrainy, który mógł się pochwalić nieciekawą przeszłością i szemranym towarzystwem w teraźniejszości.  Jednak na sali sadowej, w zupełnie nieoczekiwanym momencie, małżonka kieruje oskarżenie nie w stronę kochanka, lecz męża, czyniąc go tym samym jedynym oskarżonym. 

Sprawa się komplikuje jeszcze bardziej, a dziewczynki nadal nie ma. Chyłka podejrzewa, że jej klient rzeczywiście może być niewinny morderstwa, a dziecko wciąż czeka na ratunek. Sytuacja się zmienia, gdy niespodziewanie mężczyzna przyznaje się do winy. Joanna ani Kordian nie rozumieją co się dzieje. Mają wrażenie, że wpadli w środek jakiejś gry, są pionkami, mimo, że nie znają zasad. 

Zakończenie tej sprawy jest bardzo ciekawe, ale pozwólcie, że nie będę Wam go zdradzać :) Jestem pewna, że zaskoczy Was równie mocno jak Chyłkę i Kordiana. Para adwokatów musi odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie leży granica miedzy lojalnością, a moralnością i sprawiedliwością. Każde z nich odpowiedziało w inny sposób, co powoduje komplikacje zarówno w ich prywatnych relacjach jak i tych zawodowych. 



Zapraszam Was serdecznie do lektury.

Miłego dnia!

J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz