to żaden wstyd

WSTYDLIWA KREW W MAJTKACH

Wstydzić się można wielu rzeczy. Można wstydzić się paskudnego charakteru, kompromitującego zachowania czy głupich poglądów. Nie należy się natomiast wstydzić rzeczy naturalnych, takich na które w żaden sposób nie mamy wpływu. Niestety coraz częściej młode dziewczyny wstydzą się tego, że zaczęły miesiączkować.


KIEDYŚ 

Aby dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje teraz, musiałam sobie przypomnieć jak to było kiedyś. Wiadomo, że tematy tabu były zawsze, za "naszych czasów" też. Pamiętam jednak, że gdy pierwszy raz pojawiła się u mnie miesiączka nie byłam ani przestraszona, ani zawstydzona. Mimo niezbyt zacieśnionego kontaktu między mną a mamą, poszłam do niej z tym nowym zjawiskiem. Powiedziała czego mam użyć i tyle. Doskonale wiedziałam co się ze mną dzieje, choć nie mieliśmy internetu. Mieliśmy za to Bravo :) I choć wiele w nim było dziwnych informacji, to pewne mity obalali, porządną- jak na tamte czasy - dawką wiedzy. 

W ogóle mam wrażenie, że kiedyś miesiączka była objęta jakimś specyficznym zachwytem, żeby nie powiedzieć, że uwielbieniem. Na pierwszy okres czekało się z utęsknieniem, a objawów sugerujących jego rychłe nadejście wręcz się doszukiwało. Każda z nas, dorastających dziewczyn, chciała już znaleźć w niewątpliwie zacnym gronie "dorosłych" kobiet. Pamiętam jedną sytuację z podstawówki. Miała miejsce na zajęciach wychowania fizycznego bodajże w czwartej bądź piątej klasie. Jedna z dziewczyn z klasy już miesiączkowała. Na zajęciach nie musiała wykonywać jakiegoś tam zadania ze względu na swoją niedyspozycję. O jakże jej wszystkie zazdrościłyśmy. Czułyśmy się jak dzieci, którymi zresztą jeszcze byłyśmy, podczas gdy ona jest KOBIETĄ.


DZIŚ

Zdecydowanie w "moich" czasach pierwsza miesiączka nie była czymś wstydliwym. Może właśnie dlatego tak ciężko mi zrozumieć zachowanie współczesnych dziewczyn. Mam wrażenie, że teraz okres jest czymś ujmującym, tematem tabu, powodem do wstydu. Niestety nie jest to tylko moje subiektywne spostrzeżenie, a fakt, z którym każdego dnia mierzą się dziesiątki młodych dziewcząt. Ostatnio w sieci natrafiłam na artykuł, którego bohaterki opowiadały o tym, w jaki sposób ukrywały to, że zaczęły miesiączkować. Przeżyłam szok, czytając o tym, że nawet osiemnastolatka ukrywała okres ze wstydu. Niewiarygodne. Dziewczyna, która może już głosować wstydziła się przyznać, że miesiączkuje. Nie mogłam pojąć skąd u nich takie zachowanie. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że ok - nie mówisz żadnej koleżance - spoko, ale np. mamie czy siostrze? O co w tym wszystkim chodzi?

Wiele dziewczyn nie wie nawet jak właściwie liczyć cykl miesiączkowy. Kiedy ma dni płodne, niepłodne, lub kiedy spodziewać się kolejnej miesiączki. Może ten wstyd pochodzi właśnie z niewiedzy?

Temat jest na tyle poważny, że dotyka coraz większej liczby młodych dziewczyn, które nawet we własnym gronie mają problem z mówieniem o okresie. Obawiają się, że ktoś zauważy... Obawiają się reakcji otoczenia, innych dzieciaków, którym nikt w domu nie powiedział wprost, że dziewczynki miesiączkują, że to normalne, prawidłowe i nie ma się czemu dziwić, a tym bardziej śmiać. Miesiączka pojawia się po raz pierwszy mniej więcej w wieku 12 lat. Dziewczęta, a potem dorosłe kobiety muszą z nią żyć przez długie lata. O ile łatwiejszy by to było, gdyby temat przestał być chowany pod wycieraczkę z napisem "tabu". Ostatnio, gdzieś w czeluściach internetu trafiłam na filmik pokazujący absurdy w sklepach jeśli chodzi o okres. Kupowanie podpasek czy tamponów wydawać by się mogło, że powinno być najzwyklejszą czynnością pod słońcem. A jednak. Wiele kobiet celowo "przykrywa" artykuły higieniczne innymi produktami. W sklepach otrzymamy pomoc w doborze perfum, ale tamponów już nie. Nic więc dziwnego, że młode dziewczyny mają z tym problem, skoro my - dorosłe, wcale im nie pomagamy :(

***

Teraz miesiączkę traktuje się po macoszemu, jak coś co powinno budzić jedynie odrazę i obrzydzenie. A przecież to naturalna kolej rzeczy i tak naprawdę atrybut kobiecości. Może mało przyjemny, ale jednak. Jest tak samo czysto fizjologiczne zjawisko jak oddychanie czy sen. Tak jest i koniec. Trzeba przestać traktować miesiączkę jak niewygodny temat. Jak dotąd albo się nie poruszało tego tematu, albo odejmowało mu się realizmu, a krew w reklamach podpasek zastępował niebieski płyn niewiadomego pochodzenia. To zwykłe zakłamywanie rzeczywistości. Niepotrzebne upiększanie.


Takie podstawy powinno wynosić się z domu. Jeśli w domowej, bezpiecznej atmosferze, w strefie komfortu dziecka, tematy na temat fizjologi budzą strach i przerażenie, niczym ogień z czeluści piekieł, nic dziwnego, że na zewnątrz, w warunkach na pewno mniej sprzyjających dziecko na te tematy też nie będzie chciało rozmawiać. Co może się przynieść opłakane skutki.


W dobie zakazów i nakazów, wychodzących z usta polityków, a tak naprawdę ma się wrażenie, że pochodzą one z kościelnej mównicy, na nas rodzicach pozostaje obowiązek uświadamiania dzieci, tłumaczenia im co się dzieje z ich ciałami, co się może z nimi dziać. Nie możemy liczyć na pomoc z zewnątrz. Nie możemy oglądać się na innych i wierzyć w to, że ktoś kiedyś to naszemu dziecku wytłumaczy. Bo konsekwencje braku wiedzy poniosą nasze dzieci!

***

Ostatnio pochłonęłam trzeci sezon "Pracujących Mam" na Netflixie. Była tam jedna scena, kiedy córka jednej z głównych bohaterek dostaje okres po raz pierwszy i to w dodatku w szkole, nie może dodzwonić się do mamy, więc odbiera ją jej przyjaciółka. W ów scenie padło bardzo proste, a zarazem idealnie obrazujące zdanie : " My kobiety mamy moc, możemy zostać prezydentem i rodzić dzieci." Nie zapominajmy o tym :)

Miłego dnia!

J.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz